Korzystanie z pomocy zwierząt przy okazji kręcenia filmów nie jest niczym nowym w Hollywood i na całym świecie. Praca z tymi nietypowymi aktorami nie zawsze bywa łatwa, ale efekt końcowy może być warty poświęcenia. Przyjrzyjmy się znanym produkcjom, w których wystąpiły konie.
Niepokonany Seabiscuit
Na początek pozycja, która może być uznana niemal za obowiązkową jeśli ktoś szuka czegoś właśnie w tej tematyce. Tym bardziej, że cała historia oparta jest na faktach. Tytułowy Seabiscuit to koń przeznaczony do ścigania, któremu jednak nikt nie wróży wielkiej kariery ze względu na niewielki wzrost i nikłą budowę ciała.
Nie wszyscy jednak w tej branży podzielają taką opinię o tym postrzeganym za leniwego i nieokiełznanego źrebaku. Dzięki zaangażowaniu i nowatorskim metodom treningowym Seabiscuit staje się jednym z najbardziej utytułowanych koni wyścigowych w Stanach Zjednoczonych i prawdziwym ulubieńcem publiczności. Jego postępy z zapartym tchem śledzą media w całym kraju, co pozwala ludziom choć na chwilę oderwać się od trudów Wielkiego Kryzysu w latach 30. XX-tego wieku.
W rolę dżokeja ujeżdżającego tytułowego bohatera wciela się Tobey Maguire, który w tamtym okresie (rok 2003) zaczął wypływać na szerokie wody jako aktor. Miał już przede wszystkim na koncie występ jako Spider-man w pierwszej odsłonie trylogii o pajęczym superbohaterze w reżyserii Sama Raimiego.
Niech się dzieje co chce
W takim właśnie tłumaczeniu polski widz może kojarzyć “Let it ride” z 1989 roku. Ten film o wyraźnym komediowym zabarwieniu opowiada o przeciętnym mężczyźnie, który trafia na tor wyścigów konnych. Z jakiegoś powodu ciągle sprzyja mu dobry los w związku z czym fabuła w sposób naturalny posuwa się naprzód. Główny bohater - w tej roli Richard Dreyfuss - postanawia przeznaczać kolejne wygrane na dalszą grę.
Tego typu rozrywka najbardziej rozpowszechniona jest w krajach o bogatej historii wyścigów konnych i organizowania prestiżowych zawodów. W Polsce popularniejsze wydają się gry kasynowe, maszyny wrzutowe czy obstawianie meczów piłki nożnej. Choć oczywiście nowoczesne portale z grami online i strony internetowe takie jak Unibet zakłady bukmacherskie oprócz zakładów sportowych oferują także grę w ramach wielu innych dyscyplin - koszykówki, hokeja czy też futbolu amerykańskiego.
Nie można również zapominać o najsłynniejszym polskim torze wyścigowym Służewiec, który często jest areną zmagań dla uznanych dżokejów. Tak czy inaczej fani wyścigów konnych i lekkich komedii nie powinni być zawiedzeni po obejrzeniu “Niech się dzieje co chce”. Z przyczyn oczywistych nie zdradzamy jak dalej toczy się przygoda filmowego antagonisty. Warto jednak nadmienić, że bohater przeżywa całkiem ciekawy dzień i na nudę narzekać nie może.
Zaklinacz koni
Nie tylko samymi wyścigami człowiek żyje, bo przecież udomowienie konia miało dla ludzkości znacznie większe znaczenie. Te mądre i silne zwierzęta od dawna pomagają nam w ciężkich pracach gospodarczych, a nawet są wykorzystywane jako wsparcie w szeroko rozumianej terapii psychologicznej.
Właśnie to ostatnie zjawisko doskonale wpisuje się w fabułę filmu z 1998 roku w reżyserii Roberta Redforda, szerszej publiczności znanego bardziej ze swoich aktorskich występów. W ‘Zaklinaczu koni’ Redford też pojawia się na ekranie i to w tytułowej roli. Odgrywana przez niego postać to Tom Booker, który zajmuje się dość niezwykłą profesją opiekowania się końmi po traumatycznych przejściach.
W tym celu zgłasza się do niego Annie, matka nastoletniej Grace, która to wraz ze swoim ukochanym rumakiem Pielgrzymem uległa nieszczęśliwemu wypadkowi. Annie wierzy, że tylko uratowanie wystraszonego i zdziczałego konia może przywrócić Grace radość z życia. Ciężka praca przynosi w końcu efekty, a i sama Annie ulega urokowi postaci granej przez uwodzicielskiego kowboja w osobie Roberta Redforda.