Kolejna odsłona kultowej serii filmów akcji z Sylvesterem Stallone Niezniszczalni zawiodła zarówno pod względem artystycznym, jak i komercyjnym. Czwarta część przygód Barneya Rossa i jego ekipy spotkała się z chłodnym przyjęciem krytyków i nie zdołała przyciągnąć widzów do kin. Co poszło nie tak z tym wyczekiwanym filmem? Jeden z głównych aktorów, Dolph Lundgren, ujawnił kilka powodów, które jego zdaniem przyczyniły się do porażki Niezniszczalnych 4.
Słaby scenariusz bez zaangażowania Stallone'a
Sylvester Stallone jest twórcą i twarzą serii filmów o Niezniszczalnych. Zazwyczaj osobiście angażuje się w powstawanie scenariuszy, co gwarantuje ich wysoką jakość. Niestety przy czwartej części zrezygnował z tej roli i skupił się jedynie na grze aktorskiej. Brak jego wkładu w opracowanie fabuły miał katastrofalne skutki. Jak przyznaje Dolph Lundgren, scenariusz od początku był słaby i stanowił poważny problem dla całego projektu.
Stallone jako reżyser i scenarzysta poprzednich filmów zna te postacie i ten świat jak mało kto. Jego pomysły, dialogi i sposób prowadzenia akcji są kluczowe dla powodzenia serii. Odstąpienie tej funkcji komuś innemu okazało się ryzykowne. Nowi twórcy nie potrafili oddać charakteru bohaterów i stworzyć historii na miarę poprzednich hitów. To sprawiło, że czwarta część rozczarowała fanów i nie została dobrze przyjęta.
Marne zainteresowanie widzów
Słaby scenariusz przełożył się na nikłe zainteresowanie publiczności. Film zarobił zaledwie 37 milionów dolarów w Ameryce Północnej. Dla porównania, poprzednia część zgarnęła ponad 200 milionów. Widzowie, którzy zdecydowali się obejrzeć Niezniszczalnych 4, szybko rozpowszechnili negatywne opinie. Frekwencja szybko spadła, nie udało się nawet zwrócić budżetu produkcji.
Fatalny moment premiery z powodu strajku
Niezniszczalni 4 mieli ogromnego pecha, bo ich premiera zbiegła się ze strajkiem związku aktorskiego SAG-AFTRA. Oznaczało to brak jakiejkolwiek promocji z udziałem obsady filmu. Gwiazdy nie pojawiały się na czerwonych dywanach, nie udzielały wywiadów ani nie prowadziły akcji w social mediach.
Dolph Lundgren uważa, że gdyby udało się zorganizować wielkie wydarzenie promocyjne z udziałem całego obsadzenia, zainteresowanie filmem byłoby większe. Tymczasem projekt wszedł do kin niemal anonimowo i niewiele osób zdawało sobie sprawę z jego daty premiery. Strajk uniemożliwił jakąkolwiek skuteczną reklamę.
Bez wsparcia własnej marki
Brak kampanii promocyjnej był szczególnie dotkliwy, ponieważ Niezniszczalni to marka sama w sobie. Poprzednie filmy przyciągały rzesze fanów, którzy teraz zostali pozbawieni jakiegokolwiek sygnału o nadejściu kontynuacji. Gdyby nie strajk SAG-AFTRA, obsada na pewno wystąpiłaby w programach telewizyjnych i radiowych, przypominając widzom o swoim istnieniu.
Zamiast tego nowy film pojawił się niemal znikąd i niewiele osób zorientowało się, że w ogóle wszedł do kin. Nie miał szansy wykorzystać potencjału dobrze znanej marki i przyciągnąć fanów na siłę nazwiska. Był skazany na porażkę w box office.
Zmiana reżysera tuż przed zdjęciami
Sylvester Stallone pierwotnie miał nie tylko zagrać w filmie, ale również go wyreżyserować. Jednak zaledwie miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć, zrezygnował z funkcji reżysera. Zastąpił go D.J. Caruso, który musiał w ekspresowym tempie przejąć projekt.
Taka nagła zmiana sternika nie wróżyła nic dobrego. Caruso nie miał czasu, by odpowiednio przygotować się do realizacji filmu i wnieść własne pomysły. Musiał bazować na gotowym scenariuszu napisanym pod kątem wizji Stallone'a. W pośpiechu nakręcone sceny action mogły nie do końca oddawać to, co początkowo zakładano.
Cios w morale aktorów
Zmiana reżysera na tak późnym etapie była z pewnością rozczarowaniem dla obsady. Aktorzy przygotowywali się do pracy pod okiem znanego im Stallone'a, z którym łączyła ich długoletnia znajomość i zaufanie. Jego rezygnacja nadszarpnęła morale i mogła negatywnie wpłynąć na chemię na planie zdjęciowym.
Sposób, w jaki reżyser podchodzi do aktorów, ma kluczowe znaczenie dla jakości filmu. Nagła zmiana tuż przed kręceniem scen może całkowicie zachwiać dynamiką na planie.
Rozczarowanie Dolpha Lundgrena wynikiem

Choć Dolph Lundgren starał się unikać czytania negatywnych recenzji, to i tak zdawał sobie sprawę, że film nie spełnił oczekiwań. Przyznaje, że czuł się rozczarowany wynikiem artystycznym i finansowym produkcji. Nie ukrywa, że spodziewał się czegoś znacznie lepszego.
Lundgren wierzył, że scenariusz jest tylko początkiem dobrej zabawy i dopiero na planie film nabierze rumieńców. Jednak fatalne przyjęcie przez widzów i krytyków świadczy, że problemy tkwiły znacznie głębiej. Aktor musiał zmierzyć się z faktem, że tym razem ekipy nie udało się stworzyć dzieła na miarę poprzednich części.
Szkoda zmarnowanego potencjału
Najbardziej rozczarowujące dla Lundgrena było zmarnowanie potencjału, jaki tkwił w tej produkcji. Obsada aktorska, budżet, efekty specjalne - wszystko dawało nadzieję na huczny hit, godny dziedzictwa serii. Tymczasem zabrakło dobrej historii i chemii, która spajała poprzednie filmy.
Aktor ma świadomość, że gdyby udało się wyeliminować słabe punkty na etapie przygotowań, cały projekt mógłby wyglądać znacznie lepiej. Trudno jednak cofnąć czas i naprawić błędy popełnione przy tworzeniu Niezniszczalnych 4. Pozostaje gorzka lekcja na przyszłość.
Podsumowanie
Czwarta część przygód Niezniszczalnych spotkała się z chłodnym przyjęciem zarówno widzów, jak i krytyków. Film nie dorównał poprzednim odsłonom pod względem fabuły i realizacji. Gdzie tkwiły źródła problemów? Jak twierdzi Dolph Lundgren, jedną z przyczyn był słaby scenariusz, przy którym Sylvester Stallone nie angażował się tak mocno jak wcześniej.
Fatalnym zbiegiem okoliczności był również moment premiery, który zbiegł się ze strajkiem związku filmowego SAG-AFTRA. Uniemożliwiło to jakąkolwiek promocję z udziałem obsady. Do tego na miesiąc przed zdjęciami reżyserem został zmieniony D.J. Caruso, który musiał ekspresowo wskoczyć w projekt.
Dla Dolpha Lundgrena finałowa porażka była bolesnym rozczarowaniem. Miał nadzieję na huczny hit godny dziedzictwa serii. Zamiast tego powstał film, który nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Trudno odmówić racji aktorowi, który wskazuje na liczne niedociągnięcia tej produkcji.
Miejmy nadzieję, że twórcy wyciągną wnioski z tej lekcji i ewentualna piąta część przygód Niezniszczalnych powróci do korzeni i dawnej świetności. Z pewnością mają ku temu potencjał, by naprawić błędy poprzedniego filmu.